Koleś pomógł mi wszystko wnieść do swojego pokoju.
-To wszystko? Czy jeszcze coś zostało na dole? - zapytał odkładając karton po czym wziął kolejny ode mnie i odłożył na ziemię.
-Em..to chyba wszystkie. Najwyżej jak coś zostało to już sama sobie przyniosę.
-A więc ok, zostawiam Cię samą byś się mogła rozpakować.
-Taaa...eee...zaczekaj!- powiedziałam gdy Filip chciał już wyjść.
-Tak? - zapytał obracając się w moją stronę.
-Dziękuje- powiedziałam pochylając głowę, wbijając przy tym wzrok w ziemię. Bawiąc się nerwowo rękami.
Roześmiał się.
-Taaa...widzę
że Cię to śmieszy .. -zapytałam gniewnie zwracając się do niego na
"ty". Koleś i tak już nie będzie mi udzielał korków więc miałam te
formalności już gdzieś. Po za tym dość że muszę mu dziękować i zrobiłam
to już dwa razy co jest jakąś totalną masakrą to on ma w dodatku ze mnie
polew. Świnia! - pomyślałam.
-Kto by pomyślał że ty umiesz dziękować- jego nadal to bawiło a mi pomału podnosiło się ciśnienie.
-Proszę zamknąć drzwi.
Gościu trochę zdziwiony zrobił to o co prosiłam ale źle mnie zrozumiał.
-Chodziło mi żebyś je zamknął z drugiej strony- sprostowałam przewracając oczami.
-Aaa...a co z tego będę miał?
-Ty
chyba żartujesz tak? Do widzenia powiedziałam! - a on nadal stał patrząc
na mnie z rozbawieniem. Ma ładne paczadełka- pomyślałam po czym zdjełam
buta i zamachnęłam się nim w Jego stronę . Koleś w tempie ekspresowym
znalazł się za drzwiami chroniąc się przy tym od uderzenia.
-Przesadziłaś!- rozległa się groźba za drzwiami gdy mój but w nie uderzył,ale nie wszedł z powrotem do pokoju.
-Już
się boję!- odkrzyknęłam po czym odwróciłam się w stronę dużego okna i
zauważyłam że na przeciw mojego widnieje również duże okno. I wtedy
zauważyłam w nim Niego.
Był
szczupły i wysoki. Miał kasztanowe włosy. Wyglądał na góra 17-19 lat.
Przyglądał się mi i najwyraźniej widział całą sytuację bo śmiał się i
bił mi brawo. Stałam jak głupia i patrzyłam z 5 sekund po czym
błyskawicznie doskoczyłam do zasłony i zasłoniłam okno. Moje serce
waliło jak oszalałe. Nie wiedziałam co to było ale wiedziałam że to jest
chore. By zająć czymś myśli i się choć trochę opanować zaczełam
rozpakowywać swoje rzeczy. Zaczełam się zastanawiać czy nie napisać do
Kaśki i reszty że się wyprowadziłam. Po chwili jednak doszłam do wniosku
że to nie ma sensu. I tak nie będziemy się widywać. Usiadłam po
kolejnych 2 godzinach tym razem rozpakowywania się zmęczona na łóżku. I
spojrzałam w zasłonięte okno. Znów przypomniałam sobie tego chłopaka.
Poczułam dziwne uczucie.
-Nie
Kamila, nie pierdol nawet że ledwo przyjechałaś i już się zauroczyłaś
jakimś frajerem! - pomyślałam po czym położyłam się na łóżku. I nawet
nie wiedząc kiedy ogarnął mnie sen.
jest tu ktoś? dodawać nowe posty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz